Ustawiane bijatyki w Szkole Podstawowej w Bralinie. Młodzież szkolna podczas przerw kręciła filmiki, które wrzucała do sieci. Dyrekcja szkoły powiadomiła policję oraz Sąd Rodzinny.
Do incydentów miało dojść przynajmniej kilkakrotnie. - Trwały walki między uczniami, które były ustawiane na zasadzie koleżeńskiej - przyznaje w rozmowie z radiem SUD dyrektor szkoły
Beata Czaczkowska. -
Nie były to żadne rozliczenia, udowadnianie sobie czegoś, czy też bicia się na poważnie. Uczniowie tak to nam tłumaczyli. Stwierdzili, że są to walki dla zabawy. Wyglądały one bardzo groźnie w internecie, natomiast kończyły się zazwyczaj podaniem sobie ręki, poklepaniem po ramieniu i sprawa była zakończona - dodaje dyrektor szkoły.
Okazuje się, że cały proceder był znakomicie przygotowany. -
Walki były świetnie maskowane, ponieważ to nie były tylko same walki, ale byli włączeni w to uczniowie, którzy informowali się wzajemnie, że idzie nauczyciel i wszyscy się rozchodzili. Logistycznie było to świetnie rozwiązane - przyznaje Beata Czaczkowska.
Gdy sprawa ujrzała światło dzienne, dyrekcja szkoły zareagowała błyskawicznie. Wprowadziła wzmożone dyżury na przerwach, na korytarzach i w toaletach. -
Została powiadomiona policja oraz Sąd Rodzinny. Zostaliśmy zobowiązani do podjęcia działań wychowawczych na lekcjach. O sprawie zostali poinformowani rodzice i Kuratorium Oświaty - dodaje dyrektor szkoły.
Uczniowie, którzy brali udział w ustawkach będą poddani karze dyscyplinarnej. -
Zostaną podjęte w stosunku do tych uczniów działania zgodne ze statutem szkoły - zapewnia dyrektor Czaczkowska, która przyznaje, że dla niej te ustawki nie były zabawą. -
Nie ma czegoś takiego jak zabawa, w kontekście, kiedy zagraża ona bezpieczeństwu dzieci - mówi. Dyrekcja placówki zamierzała po całym zajściu wprowadzić zakaz używania telefonów komórkowych na terenie szkoły. Jak udało nam się dowiedzieć, znaczna część rodziców była temu przeciwna.
Materiały filmowe z dźwiękiem nagrane i zmontowane przez autorów tel. kom.