MIKSTAT: Dzień Myśli Braterskiej w międzynarodowym towarzystwie

1 Szczep ZHP Ziemi Mikstackiej im. Powstańców Wlkp. był w ostatni weekend gospodarzem Dnia Myśli Braterskiej, największego święta ruchu skautowego, obchodzonego w dniu urodzin jego twórcy sir Roberta Baden-Powella. Z tej okazji do Mikstatu zjechali przedstawiciele drużyn harcerskich z różnych zakątków Polski, a także z Turcji, co sprawiło, że wydarzenie nabrało międzynarodowego charakteru.
- My jako ZHP Mikstat nie zamykamy się tylko w jednej organizacji – podkreśla phm. Mariusz Ciechanowski, komendant 1 Szczepu ZHP Ziemi Mikstackiej im. Powstańców Wlkp. - Współpracujemy z wieloma organizacjami spoza ZHP. To jest fajne, bo mamy wszędzie przyjaciół, wszędzie nas przyjmują. Czy to jest Kraków, czy to jest Warszawa, czy to jest Gdańsk… Wszędzie mamy zaprzyjaźnione drużyny z różnych organizacji harcerskich. Działamy dwanaście lat i do tej pory zawsze byliśmy zapraszani i jeździliśmy na wydarzenia typu DMB, czyli najważniejsze dla nas święto. W tym roku stwierdziłem, że już na tyle okrzepliśmy, że czas zrobić coś takiego u nas.
Choć uczestnicy zlotu na co dzień funkcjonują pod różnymi szyldami, łączy ich ta sama idea.
- Nazwa jest mało ważna, zawsze mówię, że liczy się idea, to co się nosi w sercu i krzyż harcerski na mundurze – potwierdza M. Ciechanowski. - Nazwa w tych czasach jest drugorzędna. Mamy fajną historię i to jest najważniejsze, żeby dzieciakom ją przekazywać i uczyć ich patriotyzmu, odpowiedzialności, a przede wszystkim zaradności. W tych czasach młodzież to niestety tylko komórka i nic więcej. Ja twierdzę, że harcerze to elita młodzieży. To nie są tylko „komórkowcy”. W lesie żaden harcerz się nie zgubi, każdy umie przenocować i rozpalić ogień w każdych warunkach, wie jak się zachować, żeby przetrwać. Nasi harcerze skaczą na spadochronach, nurkują, trochę latamy szybowcami i pływamy żaglówkami. Jako szczep jesteśmy tacy ogólnorozwojowi. W Wielkopolsce chyba drugiego takiego szczepu nie ma.
Wstępnie planowano, że impreza odbędzie się w jednej z ostrzeszowskich szkół, ale ze względów organizacyjnych bazą uroczystego zlotu stała się Szkoła Podstawowa w Mikstacie.
- Wielkie ukłony dla burmistrza Henryka Zielińskiego i pani dyrektor Beaty Binkowskiej, bo to też dzięki nim mogliśmy to zorganizować, dużo nam pomogli, żeby ten mały Mikstat znów zaistniał w Polsce i na świecie – podkreśla nasz rozmówca.
Z zaproszenia skorzystało osiem organizacji harcerskich, łącznie około 170 druhów, dla których przygotowano bogatą ofertę spotkań integracyjnych, zajęć, konkursów i gier. Nie brakowało chętnych do startu w turnieju łuczniczym czy grze miejskiej, w której również ważne co wykonywanie zadań i zdobywanie punktów było zwiedzanie i poznawanie malowniczych okolic Mikstatu. Na najlepszych oczywiście czekały atrakcyjne nagrody, w tym charakterystyczne kapelusze wzorowane na tym, jakie nosił Robert Baden-Powell.
- Wiadomo, rywalizacja jest ważna, ale głównie chodzi o samo uczestnictwo, o spotkanie się – uważa M. Ciechanowski. - Tyle środowisk może się poznać, może się zintegrować, wspólnie bawić. Ja od 1978 roku byłem zuchem i już wtedy zaczynaliśmy jeździć na różne obozy. Dzięki temu praktycznie w całej Polsce miałem kolegów, a harcerze to są naprawdę fajni ludzie.
W organizację wydarzenia włączyli się funkcjonariusze Komendy Powiatowej Policji w Ostrzeszowie, którzy przeprowadzili pogadankę na temat hejtu i różnych form uzależnienia. Była także okazja do rozmowy z żołnierzami 12 Wielkopolskiej Brygady Wojsk Obrony Terytorialnej.
- Nie wszyscy muszą być żołnierzami, strażakami, policjantami czy służyć w innych służbach mundurowych, ale staramy się naszym harcerzom zaszczepić tego bakcyla mundurowego – przyznaje komendant 1 Szczepu ZHP Ziemi Mikstackiej. - Bardzo dużo od nich wymagamy, żeby noszenie tego munduru było godne. Ja się cieszę, że spod mojej ręki wyszło już iluś żołnierzy, harcerzy, strażaków i policjantów. Czuję dumę, bo całe moje życie było związane z mundurem.
Jak pokazują tego typu wydarzenia, pomimo zmieniających się trendów i zainteresowań młodzieży harcerstwo ma się bardzo dobrze i wciąż pozostaje wartościową i interesującą alternatywą dla komputerów, smartfonów i social mediów.
Fot. Organizatorzy