20 kwietnia 2024, 10:30

Teraz

Fakty

A A A

OSTRZESZÓW: Była wolontariuszką, chce być pracownicą

Przez ponad rok udzielała się w ostrzeszowskim szpitalu jako wolontariuszka. Jak twierdzi, w tym czasie obiecano jej zatrudnienie i nie dotrzymano słowa. Poczuła się oszukana i postanowiła szukać pomocy. Sprawą emerytki Sandry Krowickiej zajęła się Rada Powiatu w Ostrzeszowie. Kobieta była wolontariuszką w Zakładzie Opiekuńczo Leczniczym.
-Pracowałam za darmo, starałam się prowadzić różne zajęcia - mówiła podczas ostatniego posiedzenia Rady Powiatu – A co jest najważniejsze dla człowieka chorego? Najważniejsze dla człowieka chorego jest powietrze. Nie było żadnych spacerów. Ludzie czują się po prostu jak więźniowie, to jest takie wzruszające.
Zdaniem S. Krowickiej podopiecznym ZOL-u brakuje też rehabilitacji ruchowej.
-Jest mi bardzo przykro, bo się angażowałam w pracę społeczną z myślą, że zasłużę sobie na zatrudnienie - przyznała, dodając, że padła ofiarą intryg i fałszywych oskarżeń, które miały ją zdyskredytować. Swoich praw postanowiła więc dochodzić przed sądem pracy.
-To sąd pracy powinien rozstrzygnąć, czy pani Sandra zostanie przyjęta, czy nie - orzekł przewodniczący komisji zdrowia Kazimierz Obsadny – Pani Sandra Krowicka jest emerytem, pracowała we Wrocławiu, ukończyła wiele kursów. Ja nie mówię, że ona nie ma kwalifikacji, ale to prezes szpitala decyduje o tym, kogo dobiera sobie do pracy.
Całą sytuację skomentował też radny Jan Puchała.
-Ja czegoś nie rozumiem. To co, każdy emeryt, jeśli upatrzy sobie jakąś pracę to ma iść do pana nadleśniczego czy kogoś innego i powiedzieć proszę mnie przyjąć do pracy? Ja myślałem, że ta pani pracowała, została zwolniona i prosi o przywrócenie do pracy. Nie wiem, czy pan prezes ogłaszał, że chce przyjąć rehabilitantów, czy ludzi o innych specjalnościach. Z tego, co wywnioskowałem ta pani ma środki do życia i gdyby była taka potrzeba, gdyby prezes ogłosił nabór to pani może się normalnie ubiegać o przyjęcie do pracy, ale, według mnie, nie może pani stawiać pod ścianą i zmusić prezesa, żeby panią przyjął do pracy. To byłoby postawione wszystko na głowie.
Pomocną dłoń wyciągnął do Sandry Krowickiej radny Stanisław Hemmerling.
-Pracowała niemały okres czasu, kilka lat jako wolontariusz. Przyobiecano jej później zatrudnienie na kwotę chociażby najniższego wynagrodzenia. Po tych latach spełniania się, rzetelnego i uczciwego, ma zdjęcia, ma dowody, została wypchnięta. Dlatego to rozgoryczenie narasta.
Radny skrytykował przy tym postępowanie członków komisji zdrowia, którzy, według niego, zlekceważyli problemy S. Krowickiej. Prezes Ostrzeszowskiego Centrum Zdrowia Marek Nowiński rozwiał jednak wszelkie wątpliwości w tej sprawie. Zdementował informacje jakoby emerytka była wolontariuszem przez kilka lat, zapewniał, że trwało to niewiele ponad rok, a następnie oświadczył.
-Nie można wolontariatu taktować jak włożenie nogi w drzwi, że na pewno zostanę zatrudniony. Nikomu zatrudnienia nie obiecywałem. Ja jestem zobowiązany w szpitalu realizować określone zadania. Do realizacji tych zadań muszę dobrać sobie zespół ludzi. Nie widzę w tym zespole pani Sandry Krowickiej. W związku z tym nie zatrudnię jej. Oświadczam to państwu jednoznacznie.
Czy to zdecydowane oświadczenie definitywnie kończy sprawę? Zapewne nie, zważywszy, że wypowiedzieć ma się jeszcze sąd pracy.

Autor: