14 maja 2025, 16:00

Teraz

19°

Fakty

A A A

OSTRZESZÓW: Kalendarz, który niesie pomoc

Na premierę tego kalendarza czeka co roku wielu mieszkańców naszego regionu. Nie tylko spełnia swoją podstawową rolę i znakomicie prezentuje się na ścianie, ale przede wszystkim niesie pomoc poważnie, często nieuleczalnie chorym dzieciom. Dochód z jego sprzedaży w całości przekazywany jest bowiem na taki właśnie cel. To wspólne dzieło Fundacji „Nos Duo” oraz Grupy Dobroczynnej „Anieli w Bieli” i Fundacji „Dar Nadziei”, które współpracę nawiązały przed pięcioma laty. 
- Dokładnie pamiętam tą pierwszą rozmowę i nasz pomysł, kiedy rozmawiałyśmy, żeby zrobić wspólnie dla dzieci coś co mogłoby być w każdym domu w naszym powiecie, a nawet dalej. I minęło pięć lat, więc jestem dzisiaj bardzo emocjonalnie do tego nastawiona – nie kryje Marta Raczyńska-Dejneka, prezes Fundacji „Nos Duo”, a Katarzyna Bednarz, założycielka Grupy „Anieli w Bieli” dodaje. - To jest piękna, już piąta rocznica, piąta edycja kalendarza, którą planowałyśmy bardzo skrupulatnie. Każdy rok miał być inny i zadedykowany oczywiście naszym dzieciom. Tak naprawdę najważniejsze jest to, że my już na ten kalendarz czekamy. Wiemy, że będzie za rok i będzie pomagał naszym dzieciom. Mamy zapewnienie, że nasi wspaniali darczyńcy będą chcieli ten kolejny kalendarz mieć. 
Każdy kolejny kalendarz jest inny, choć w każdym pojawiają się podopieczni „Aniołów w Bieli”. W tym roku do zdjęć wykonywanych tradycyjnie przez Henryka Gagatka pozowali wraz ze swymi babciami i dziadkami. 
- Najważniejsze jest to co przyświeca temu kalendarzowi – podkreśla M. Raczyńska-Dejneka. - Oprócz tego, że chcemy objąć pomocą nieuleczalnie chore i niepełnosprawne dzieci z naszego powiatu, otoczyliśmy też pomocą całe rodziny. Każdy z członków rodziny był obecny w tym kalendarzu, i mamy, i tatusiowie, id dzieci, którym w zeszłym roku towarzyszyły gwiazdy, a w tym roku babcie i dziadkowie bo są nieodzowną częścią każdej rodziny.
Feliks Guzenda przed aparatem stanął wraz ze swoim wnukiem Adamem.
- Bardzo pozytywnie odebrałem ten temat – zapewnia. - Czułem się zaszczycony.
Pan Feliks nie kryje, że łączy go z wnukiem bardzo silna więź, co bardzo pomagało podczas sesji zdjęciowej.
- To jest wszystko naturalne, udawania nie ma, bo nie ma takiej potrzeby. Te dzieci są tak kochane, tak miłe, a wnuki szczególnie. Tym bardziej, że jest to dziecko niepełnosprawne i miłość się podwaja. Strzał w dziesiątkę. Cieszymy się, że mogliśmy wziąć udział jako dziadkowie w takiej szlachetnej akcji. Na rehabilitację każdego dziecka potrzebne są przeogromne pieniądze i nie wyobrażam sobie rodzica, który bez pomocy fundacji mógłby w stu procentach zabezpieczyć dziecku potrzebne rzeczy. 
Jednym z bohaterów kalendarza jest Dominik Noweta, syn Katarzyny Bednarz, którego problemy zdrowotne były dla niej przed laty powodem i impulsem do zajęcia się działalnością charytatywną. Pan Dominik pozował ze swoim dziadkiem Hieronimem Bednarzem, a ich wspólne zdjęcie znajduje się na stronie kwietnia. 
- Na pewno to była wyjątkowa sesja po tym względem, że poprzez ten kalendarz jesteśmy w stanie komuś pomóc – wyznaje. - Poprzednie sesje były również dość owocne, ale nigdy nie mieliśmy okazji wziąć w nich udział razem. Myślę, że w tym piątym już kalendarzu możemy się znaleźć. 
Autorem zdjęć do kalendarza już po raz kolejny był Henryk Gagatek, znany i ceniony ostrzeszowski fotograf. Zadanie to wykonywał oczywiście charytatywnie. Czy do takich wyjątkowych sesji trzeba się również wyjątkowo przygotowywać? 
- Wydaje mi się, że nie trzeba się specjalnie przygotowywać  - odpowiada. - Należy tylko obserwować i wykorzystywać wiedzę fotograficzną, którą się wcześniej zdobyło, patrzeć i się cieszyć tym co można wspólnie zrobić. Jak wiemy są dzieci, które przytulają się automatycznie, ale niektóre potrzebują trochę więcej czasu i zarządzenia, żeby wszystko fajnie uchwycić. Co roku się udaje. Te anioły przy nas zawsze są i nam pomagają. 
Kalendarz charytatywny dostępny jest w wielu punktach na terenie całego powiatu. Można go również nabyć poprzez internetowy formularz. 
- Co ważne, i to jest w tym roku taka innowacja, będzie można wpłacić cegiełkę za kalendarz poprzez Fundację „Siepomaga”, z którą nawiązałam w tym roku współpracę - zaznacza M.  Raczyńska-Dejneka. - Bardzo ułatwi to przekazanie tej cegiełki na nasze konto. 
Organizatorzy przedsięwzięcia mają cichą nadzieję, że dochód ze sprzedaży kalendarza przekroczy 100 tysięcy złotych. Wszystko jednak w rękach nabywców, czyli tak naprawdę nas wszystkich. 


Autor: lukasz.smiatacz@radiosud.pl