RADIO SUD: Rozmowa z Krzysztofem Grabowskim - Wicemarszałkiem Województwa Wielkopolskiego
24 marca 2025, 19:50
Imieniny:Gabrieli, Marka, Seweryna
Teraz
Jutro
Z ostrzeszowskiego krajobrazu, a konkretnie krajobrazu ulicy Zamkowej zniknął jeden z najbardziej rzucających się w oczy elementów – kilkudziesięciometrowy komin przy nieczynnej kotłowni. We wtorek ruszyły prace rozbiórkowe, które zakończyły się w piątek. Komin być może nie należał do szczególnie urodziwych obiektów, ale wnioskując z reakcji publikowanych w mediach społecznościowych wiele osób czuło do niego sentyment, ponieważ przywoływał pozytywne wspomnienia. Nie zmienia to jednak faktu, że jego demontaż stał się koniecznością.
- Ten komin już nie jest używany i można powiedzieć całe szczęście bo to była niska emisja i on zatruwał powietrze na tym osiedlu przez kilkadziesiąt lat. To jest komin z początku lat siedemdziesiątych - wyjaśnia Artur Derewiecki, prezes Zakładu Energetyki Cieplnej w Ostrzeszowie. – Kotłownia, która służyła temu kominowi została zamknięta w 2011 roku, a więc też już kilkanaście lat temu. W związku z tym nadszedł czas, aby komin też usunąć, tym bardziej, że zagrażał bezpieczeństwu. Były niestety takie sytuacje, że jego kawałki spadały na ziemię. Biorąc pod uwagę te zdarzenia podjęliśmy decyzję, aby ten komin usunąć i on wreszcie znika z krajobrazu Ostrzeszowa. Nie ma co ukrywać, że nie był czymś co wpływa na atrakcyjność krajobrazu. Myślę, że po prostu szpecił.
Komin jest reliktem czasów, kiedy na terenie miasta funkcjonowały liczne kotłownie, zasilające w ciepło poszczególne osiedla.
- Mieliśmy na Osiedlu Zamkowym kilka kotłowni – przypomina A. Derewiecki. – Na samym początku, kiedy osiedle powstawało kotłownie były w blokach. Dopiero później powstała jedna kotłownia, która ogrzewała całe osiedle. Kotłownie były też na Osiedlu Kwiatowym, Osiedlu Piastów, Osiedlu Grunwaldzkim i na ulicy Przemysłowej, gdzie w tej chwili jest jedyna kotłownia w mieście. Idziemy teraz w takim kierunku, aby za kilka lat ta kotłownia przestała być opalana drewnem, w związku z czym jest nadzieja, że ten komin też przestanie być potrzebny.
Rozbiórka tak wysokiego, zlokalizowanego w gęstej zabudowie obiektu to skomplikowane pod względem technicznym i logistycznym przedsięwzięcie. Dlatego niezbędne stało się zatrudnienie specjalistycznej, posiadającej doświadczenie i odpowiedni sprzęt firmy.
- Zaczęło się od projektu rozbiórki i uzyskania pozwolenia na nią, a więc formalności – dodaje prezes ZEC. – Dopiero później przyszedł czas na znalezienie firmy, która dysponuje sprzętem i odpowiednimi kwalifikacjami. To są ludzie, którzy mają też umiejętności alpinistyczne bo to praca na wysokości. Komin ma ponad 50 metrów, a to rodzi pewne niebezpieczeństwo, różne rzeczy mogą się zdarzyć. Cały teren więc ogrodziliśmy, mieliśmy plan bezpieczeństwa. Prosiliśmy wszystkich użytkowników okolicznych lokali, aby opuścili miejsca swojej pracy.
Warto wspomnieć, że prace miały zostać przeprowadzone pod koniec ubiegłego roku, ale wówczas przeszkodził zbyt silny wiatr. Co ze złomem, który pozostanie po demontażu? Zgodnie z umową jego usunięciem i zagospodarowaniem zajmie się firma wykonująca to zadanie. Koszt przedsięwzięcia to 20 tysięcy złotych.
15:42
dzisiaj
RADIO SUD: Rozmowa z Krzysztofem Grabowskim - Wicemarszałkiem Województwa Wielkopolskiego
13:13
dzisiaj
GRABÓW NAD PROSNĄ:Gminne eliminacje konkursu
12:59
dzisiaj
TRZCINICA: Odbyło się seminarium szkoleniowe
12:48
dzisiaj
KĘPNO: "Nad wyraz" Kępińskiego Koła Literatów
11:55
dzisiaj
SIEDLIKÓW: Pożar garażu. Straty sięgnęły 170 tysięcy