24 kwietnia 2024, 18:47

Teraz

Fakty

A A A

PARCICE: Hałas o rowy

Parcickie rowy stały się kością niezgody. Mieszkańcom bardzo nie podoba się, że z jednej strony są zakryte a z drugiej tak zwane „odparowujące”. W poniedziałek w Szkole Podstawowej doszło do konfrontacji ze starostą i przedstawicielami Powiatowego Zarządu Dróg.

Mieszkańcy Parcic, i nie tylko, bardzo ucieszyli się, gdy usłyszeli że wreszcie dojdzie do długo wyczekiwanej przebudowy drogi. Teraz, gdy prace powoli dobiegają końca, wielu z nich ma zastrzeżenia co do prowadzonych prac oraz sporządzonego projektu. Niektórzy łapią się za głowy spoglądając na przydrożne rowy. Jedne z nich są zakryte a inne, głębokie, mogą stanowić zagrożenie, szczególnie gdy popada bądź na jezdni będzie zalegał śnieg.

- Panie, tu jest pięknie, ładnie zrobione a u nas będzie bałagan, bo człowiek starszy i do takiego rowu nie wejdzie, a trzeba będzie je sprzątać – rozkłada ręce Maria Ostrowska, której towarzyszyła Irena Dorywała. - Z powiatu nie przyjadą, bo mówią, że to nasze rowy. Przyszliśmy tutaj, bo chcemy te rowy zlikwidować, tak jak zrobili to kilka metrów bliżej.

Janina Głowacka nie przebiera w słowach. - To takie papranie, nic więcej! Papranie do potęgi!

Włodzimierz Sut śmieje się, że w XXI wieku to nie do pomyślenia. - W tym czasie to nie jest na miejscu, w środku wsi, w centrum, od kościoła do szkoły. Pan starosta mówi, że to 2 punkty, że pieniądze, że dofinansowanie. A ja mówię, że rów kryty albo niekryty otrzymuje te same punkty. Jest możliwość, tylko trzeba dogadać się z Łodzią. Dużo uwag jest również w stosunku do zjazdów na posesję. Robili trochę poprawek, ale ci robotnicy psioczą. Na Klatce zrobili asfalt, tutaj posypali piaskiem, mówią że może poprawią tłuczniem, może za wąsko, bo wjazd na 4 metry. Problemów jest dość dużo.

To nie jest wyłącznie kwestia projektu i dofinansowania – uzmysławia starosta, Andrzej Szymanek. - Mówiłem o tym, że jest tutaj tak ukształtowany teren, że są tutaj niewielkie spadki podłużne i w związku z tym zablokowanie krawężnikami wody na jezdni powodowało to, że ona nie spłynie od razu do kratek tylko będzie się gromadzić na drodze. Jeżeli są spadki poprzeczne, odpowiednio zrobione, i jest rów, woda może bezpośrednio do niego spływać i wtedy jezdnia, jak i chodnik, nie są narażane na zastoiska. To tak wygląda w głównej mierze z tego tytułu. Jest to w tej chwili tak zaprojektowane, zostało tak zaakceptowane, tak się musimy rozliczyć, tak był przeprowadzony przetarg. Życie też może pewne kwestie weryfikować. Tam gdzie da się ewentualnie w przyszłości zakryć rów to jest to zawsze do zrobienia. Gorzej byłoby gdybyśmy zrobili kanalizację deszczową i ona nie zdawałaby egzaminu, bo woda by się w niej blokowała, nie miałaby gdzie odpłynąć i tworzyłyby się rozlewiska na chodniku, na jezdni i być może zalewałoby posesje.

Jak dodaje starosta są to proste rowy, umocnione płytami, które mogą być korygowane, być może przykryte. - Na razie musimy sprawdzić to w realnych warunkach – przyznaje Szymanek.

Mieszkańcy przekonywali, że nie wiedzieli nic o możliwości wpłynięcia na zmianę projektu. W efekcie mają m.in. niesatysfakcjonujące zjazdy do posesji. - Robiliśmy ten projekt w określonych warunkach – dodaje starosta. - Było to przed możliwością złożenia wniosku, żeby też dostosować się do punktacji. Nie wszyscy mogli się z tym zapoznać, natomiast cała dokumentacja jest na naszej stronie internetowej, tą dokumentację każdy może sobie przeglądać, zauważyć jak to jest rozwiązane. Dziś jest tez taka forma konsultacji, że jest to udostępnione publicznie w internecie. W określonych grupach osób, jakby fachowo przygotowanych, dyskutowaliśmy na ten temat, co generalnie,myślę, jest to rozwiązanie dobre.

Mieszkańcy dziwili się, że projektant był jednocześnie osobą sprawującą nadzór nad inwestycją. Starosta mówi, że ta sama osoba przystąpiła do dwóch konkursów, które wygrała i okazała się odpowiednimi uprawnieniami.

Autor: patryk.hodera@radiosud.pl