20 kwietnia 2024, 17:13

Teraz

Fakty

A A A

WIERUSZÓW: Kultura na zakręcie

W Wieruszowie trwa zamieszanie wokół gminnych jednostek. Pod koniec grudnia domowi kultury oraz miejskiej bibliotece obcięto dotacje bez wgłębiania się w szczegóły ich funkcjonowania. Budżet pierwszej instytucji uszczuplono o 200 tys. zł, i stało się to po wniosku radnego Adama Musiały, z kolei książnicy, sugerując się decyzją burmistrza Rafała Przybyła, zabrano 130 tys. zł.

Dyrektorzy placówek stoją przed trudnym wyzwaniem. Szef WDK zapowiedział, że placówka zostanie sparaliżowana, co może poskutkować redukcją etatów oraz zmniejszeniem godzin pracy, zarówno w siedzibie placówki jak i w zależnym od niej kinie "Słońce". Zabranie środków z budżetu biblioteki wymusi z kolei doprowadzenie do likwidacji filii na wieruszowskim Podzamczu, w Pieczyskach, Wyszanowie oraz w salce parafialnej przy kościele Św. Stanisława.

Zastępca swoje, burmistrz swoje

Szefowie instytucji gościli we wtorek na posiedzeniu komisji zajmującej się m.in sprawami kultury. W konfrontacji z radnymi wziął udział głównie Dawid Kosakiewicz, który próbował bronić swojego dorobku. Radni podtrzymywali, że w zasadzie nie mają o czym dyskutować, bo nie dostali od niego informacji dotyczących kosztów wszystkich zajęć. Adam Musiała, od którego zaczęła się kulturalna batalia, na początku mówił o piśmie, które miał dostać dyrektor od zastępcy burmistrza Renaty Świeściak. Odpowiedzi na pytania miały stanowić podstawę do merytorycznej dyskusji. Kosakiewicz nie odpowiedział na papierze, bo tak zasugerował mu burmistrz Rafał Przybył, który zresztą sam był zaskoczony taką postawą swojej zastępczyni. A to z kolei nie spodobało się radnemu z Wieruszowa. - Pan się powinien ustosunkować do pani burmistrz, która wysłała do pana to pismo - zaznaczał Musiała. - Ona jest zwierzchnikiem pana a nie pan burmistrz, który nadzoruje pana pracę. Dział, któremu pan podlega, należy do pani burmistrz i ja chciałbym podziękować pani Renacie Świeściak za to, że wpłynęła na dyrektora WDK Dawida Kosakiewicza w celu uzupełnienia i przekazania sprawozdania za 2015 i 2016 r.

Jak kontynuował dalej ten sam radny, po interwencji pani burmistrz do biura został przekazany "bardzo skromny obraz sprawozdania". - Gdybym miał te materiały na sesji 28 grudnia i tę wiedzę to inaczej, jeszcze bardziej, ustosunkowałbym się do całej sytuacji. Ale pan dyrektor w ogóle nam nie przesłał i do dziś nie dostarczył wszystkich tych nieprawidłowości i niedociągnięć WDK - dodał i zaznaczył, że jest mu bardzo przykro z powodu ostatnich wydarzeń. - Jestem zmuszony do opublikowania całego pisma skierowanego do nas, radnych, i do pana Kosakiewicza. Musimy się przed swoimi wyborcami tłumaczyć i odpowiadać na ich pytania.

Nie ma o czym gadać

Będący w ogniu krytyki szef domu kultury gwarantował, że jest przygotowany do dyskusji podczas trwającej komisji. W odpowiedzi na to radni mówili, że nie ma o czym rozmawiać, bo chcą czarno na białym konkretne wyliczenia związane z tym, ile z gminnej kasy dopłaca się corocznie do prowadzonych zajęć. Wcześniej Kosakiewicz odniósł się do organizacji dni miasta i na bazie porównania z Wieluniem zarysował, że lwią część pieniędzy pozyskuje się od sponsorów.

Podczas dyskusji Adam Musiała zaproponował, by komisja rewizyjna zbadała wszystkie wydatki, które miały miejsce w 2015 oraz w 2016 r. na terenie domu kultury. Z kolei Konrad Parusiński przypomniał, że burmistrz, pomimo wniosku komisji o obcięcie 200 tys. zł z dotacji, nie uwzględnił tego w projekcie budżetu na 2017 r. - Wcześniej bez analizy ściągnął pieniądze z biblioteki. Ja od 2 lat mówię, że trzeba się przyjrzeć tym jednostkom w wydatkowaniu pieniędzy, bo uważam że jest tam przerost zatrudnienia(...) Mam nieodpartą chęć wejść tam z komisją rewizyjną i sprawdzić na jakiej zasadzie dofinansowuje się zadania, bo ja nie wiem czy do nauki tańca dla dzieci jest dopłacane, to nie wynika ze sprawozdania. (…) Ja już teraz będę do końca kadencji mówił jak się wydaje pieniądze tutaj.

Po kilkudziesięciu minutach naprzemiennej dyskusji w sali obrad pojawił się burmistrz i odpowiedział, dlaczego zasugerował dyrektorowi, by ten nie odpowiadał na pismo wystosowane przez swoją zastępczynię. - Chciałem, by ta dyskusja odbyła się tutaj na żywo i żeby odbyła się w rozmowie z panem dyrektorem – mówił Rafał Przybył. - Ale my nie mamy jak dyskutować, bo jesteśmy cały czas oskarżani, że my zabieramy pieniądze – ripostowała Iwona Ciężka – Głowacz. - Chcemy wiedzieć czy są jakiekolwiek kalkulacje zrobione, ile gmina dopłaca na każdego uczestnika dodatkowych zajęć.

Nie spija się kawek

Kilkanaście minut później do głosu doszedł jeden z inicjatorów akcji popierającej działalność WDK. - Od jakiegoś czasu działam tam, nagrywam różne wydarzenia i widzę jak wszystko to tworzy się od podstaw – opowiadał Piotr Durys. - Chciałbym również, aby państwo spędzili dzień, dwa, przy organizacji takich wydarzeń. To zaangażowanie tylu osób, pomysłów, które się rodzą. Ci ludzie mają naprawdę dużo pracy. Zwracam uwagę na to, że nie ma tak że pracownik siedzi i spija kawki, tam cały czas coś się dzieje.

Radni z kolei odpowiadali, że nie negowali wykonywanej pracy. - Z chęcią wejdę tam na weryfikację osobiście – zapowiedział Parusiński. Na samym końcu dyskusji głos zabrała dyrektor Miejsko-Gminnej Biblioteki Publicznej. - Prosiłabym o wprowadzenie punktu biblioteki do obrad komisji, bądź na następnej komisji udzielenie mi głosu. Wiemy, że obcięcie 130 tys. zł będzie skutkowało zamknięciem 4 filii, które biblioteka w tej chwili posiada – apelowała Aneta Możdżanowska i zaznaczyła, że bez względu na dalsze decyzje przez pół roku musi utrzymać wszystkie jednostki. - Przy obecnym budżecie mnie na to nie stać. Chciałabym wiedzieć w którą stronę mam pokierować moje działania, ponieważ tam też pracują ludzie, którzy chcieliby wiedzieć na czym stoją.

Merytoryczna dyskusja na temat wieruszowskiej kultury ma odbyć się na kolejnej komisji. Do tego czasu dyrektor WDK ma przygotować dokładne sprawozdanie, którego domagają się radni. Do zestawienia działań MGBP nie było zastrzeżeń.

Autor: patryk.hodera@radiosud.pl