Mieszkaniec Wieruszowa Mariusz Dychto na sesji Rady Powiatu krytycznie oceniał działalność miejscowego "pogotowia". Jako przykład podał niefortunny wypadek swojej mamy oraz związane z tym dalsze reperkusje. - Czas najwyższy, aby mieszkańcy byli we właściwy sposób traktowani przez personel pogotowia, zwłaszcza lekarza dyżurującego - powiedział.
Zdarzenie miało miejsce 9 czerwca. Starsza kobieta na prostym odcinku ul. Prusa w Wieruszowie miała się potknąć, co doprowadziło do złamania prawej ręki. Zdarzenie było na tyle poważne, że poszkodowana doznała również urazu głowy. - W szoku, w jakim się znalazła, po dotarciu do domu, z moim 85-letnim ojcem udała się na teren szpitala, gdzie znajduje się oddział pogotowia ratunkowego - opowiadał zbulwersowany Mariusz Dychto. - Licząc oczywiście, że gdzie jak gdzie, ale w tym miejscu zostanie im udzielona profesjonalna opieka. Jakie było ich zaskoczenie gdy dyżurujący na pogotowiu lekarz, bez jakiegokolwiek zaopatrzenia poszkodowanej, polecił aby radzili sobie sami, a najlepiej żeby udali się do oddziału pogotowia w Wieluniu.
Pan Mariusz musiał przerwać zajęcia w szkole, by przetransportować swoją matkę do tamtejszej placówki. - Po zwolnieniu z pracy i dotarciu do domu udałem się z mamą do Wielunia. Muszę przyznać, że trochę to trwało a czas w tym wypadku odegrał znaczącą rolę - opowiadał na sesji Rady Powiatu. - Ręka, w szczególności dłoń, zdążyła w tym czasie mocno spuchnąć. Na czole powstał guz, który z czasem przekształcił się w potężny krwiak, wymagający w późniejszym czasie interwencji chirurgicznej.
Największym problemem okazały się spuchnięte palce dłoni, co uniemożliwiało zdjęcie obrączki. - Jej pozostawienie na końcu groziło zatrzymaniem krążenia i amputacją palca - mówił wieruszowianin. - Dopiero po powrocie do Wieruszowa udałem się do jednego z wieruszowskich jubilerów, który za pomocą prostego, i myślę niedrogiego, urządzenia przeciął obrączkę, nie uszkadzając nawet przy tym skóry palca. Zaznaczam, że nigdy by do tego nie doszło, gdyby moja mama została odpowiednio potraktowana na wieruszowskim pogotowiu. W tym wypadku nie chodzi o sam transport do Wielunia, ale przede wszystkim o odpowiednie i profesjonalne podejście dyżurującego lekarza do pacjenta - dodawał i wskazywał, że lekarz powinien przynajmniej pomóc zdjąć obrączkę oraz nałożyć zimny okład na spuchnięte czoło. - A tak na marginesie to skandal, żeby na pogotowiu nie było urządzenia do przecinania biżuterii, które kosztuje na pewno grosze. W późniejszym czasie dowiedziałem się, że podobnie jak moją mamę potraktowano innych mieszkańców powiatu.
Mariusz Dychto zwrócił się do Zarządu oraz Rady Powiatu o interwencję. - Czas najwyższy, aby mieszkańcy byli we właściwy sposób traktowani przez personel pogotowia, zwłaszcza lekarza dyżurującego - powiedział.
- Od 20 marca, godziny 12 w południe, zmieniły się zasady dyspozytorni - odpowiadała obecna na sesji prezes Powiatowego Centrum Medycznego Eunika Adamus. - My nie przyjmujemy, nie zatrudniamy dyspozytorek, przyjmuje je Łódź, ul. Pienista 127. U nas stacjonują tylko i wyłącznie karetki pogotowia, które nie przyjmują pacjentów. Po raz kolejny to powtarzam, widocznie nie jestem dobrze słuchana. Piszemy to we wszystkich gazetach, wydajemy biuletyn, gdzie ciągle to powtarzam.