28 marca 2024, 23:26

Teraz

11°

Rozrywka i oświata

A A A

OSTRZESZÓW: Progresywne brzmienia po raz dziesiąty

To był kolejny niezapomniany wieczór dla fanów mocnych, ostrych i ciężkich, ale też nastrojowych i klimatycznych brzmień. W Ostrzeszowie już po raz dziesiąty odbywał się Ogólnopolski Festiwal Rocka Progresywnego Baszta ProgFest. Na zaproszenie Stowarzyszenia InnoQultura dla publiczności zagrały cztery zespoły ze ścisłej krajowej czołówki. Jako pierwsza na scenie Ostrzeszowskiego Centrum Kultury pojawiła się grupa Animate z Będzina. Choć działają już od roku 2005, to dopiero kilka miesięcy temu wydali swoją pierwszą długogrającą płytę.
- Mieliśmy różne problemy – przyznaje lider zespołu Przemysław Skrzypiec. - Jak nie mieliśmy wokalisty to przez 2-3 lata mieliśmy przerwę od intensywnych prób czy koncertów. W pewnym momencie złapaliśmy taki fajny drive na festiwal w Toruniu. Wtedy też w nowym składzie, z  Robertem Niemcem, który nagrał wokale zdecydowaliśmy, że zarejestrujemy płytę.
Zespół HellHaven z Myślenic promował w Ostrzeszowie swoją najnowszą, pierwszą nagraną po polsku płytę zatytułowaną „Mitologia bliskości serc”.
- Tak naprawdę my dopiero próbujemy się rozkopać na polskiej scenie muzycznej – twierdzi gitarzysta Jakub Węgrzyn. - Teraz weszliśmy z polskim materiałem, żeby uderzyć w polską scenę, bardziej skupić się na tym, żeby zobaczył na mainstream. Czy to się uda? Nie wiem, ale trzymamy kciuki za samych siebie żeby jednak się udało.
Warszawiacy z Pala Mannequin dostarczyli słuchaczom nie tylko wrażeń muzycznych, ale też wizualnych. Na scenie oprócz muzyków i instrumentów pojawił się rozczłonkowany biały manekin (to nawiązanie do nazwy), a także kwiaty.
- Staramy się wyróżniać, czym się tylko da, żeby to było coś innego – nie kryje wokalista Grzegorz Mazur. - Nie ścigamy się jakością, bo wiemy, że są zespoły lepsze w poszczególnych aspektach, ale próbujemy robić coś oryginalnego. Chodzi o to, żeby koncert to nie była tylko muzyka, ale też spektakl, żeby to było wizualne. Ludzie słuchają muzyki przede wszystkim w domu, a na koncert przychodzą nie tylko posłuchać, ale również zobaczyć.
Na deser organizatorzy pozostawili występ gdańskiej formacji Distant Dream. To de facto jednoosobowy projekt muzyczny Marcina Majrowskiego, który tyko na scenie korzysta ze wsparcia zaprzyjaźnionych muzyków.
- Tak naprawdę ja to nagrywam w domu. Chłopaki są ogromnym wsparciem w tej twórczości, oczywiście odgrywają wszystkie partie na żywo, dodając swoje elementy. Mamy takie czasy, że przed komputerem można bardzo wiele zrobić, więc póki co sam osobiście nagrywam albumy.
Wszystkie występujące zespoły wypowiadały się o ostrzeszowskim festiwalu w samych superlatywach.
- Grało się fenomenalnie – zapewnia J. Węgrzyn. - Scena jest świetna, organizacja wspaniała. Nic tylko grać. Takie koncerty moglibyśmy grać cały czas.
Artyści, z którymi rozmawialiśmy życzyli organizatorom przynajmniej kolejnych dziesięciu tak udanych edycji festiwalu, a my rzecz jasna do tych życzeń się przyłączamy.
Fot. Foto Jester

Autor: lukasz.smiatacz@radiosud.pl