24 kwietnia 2024, 03:46

Teraz

Rozrywka i oświata

A A A

OSTRZESZÓW: Wieczór z Jackiem Cyganem

Któż z nas nie zna takich przebojów jak „Wypijmy za błędy”, „To nie ja byłam Ewą” czy „Jaka róża, taki cierń” - a to tylko mały wycinek twórczości Jacka Cygana, który 8 października gościł w Bibliotece Publicznej Miasta i Gminy Ostrzeszów. Spotkanie cieszyło się bardzo dużym zainteresowaniem mieszkańców miasta. Biblioteka z trudem pomieściła wszystkich chętnych do wysłuchania barwnych opowieści człowieka, który, zdaniem wielu, współtworzył większość najpiękniejszych polskich piosenek. Niektóre nawet zaśpiewał, i to wspólnie z publicznością. A wcale być tak nie musiało, ponieważ jako absolwent Wydziału Cybernetyki Wojskowej Akademii Technicznej powinien przecież zajmować się czymś zupełnie innym. W pewnym momencie jednak górę wzięły pasja i talent.
- Najpierw pisałem dla Grażyny Łobaszewskiej, potem był Staszek Sojka, Krystyna Prońko, Maryla Rodowicz, Zdzisława Sośnicka, Seweryn Krajewski. Ci ludzie zaczęli do mnie dzwonić „napisz, napisz, napisz” i to życie, które miałem, techniczne, inżynierskie już okazało się, że nie wytrzymuje konkurencji. Żona mi też pomogła, bo wierzyła, że mogę pisać i rzuciłem się w tę głęboką wodę. Dzięki temu dzisiaj się spotykamy.
Jak pracuje jeden z najwybitniejszych autorów w historii polskiej muzyki rozrywkowej?
- Z jednej strony można byłoby powiedzieć, że to nie jest praca – przyznał. – Ale z drugiej strony to jest coś takiego, że kiedy mam coś napisać i mam w głowie melodię to ja o tym myślę 24 godziny na dobę, ciągle o tym myślę. Nawet nie mogę zasnąć, bo to mi ciągle chodzi po głowie, ciągle mi się śpiewa, szukam, czym to wypełnić. Chodzę z tym kilka dni, kilka tygodni, różnie, ale to jest taka niemalże obsesja. Kiedy już zbliża się termin, a ja jeszcze nic nie mam, to wtedy wiem, że muszę ostatni wieczór, ostatnią noc na to poświęcić. Siadam i wtedy jest to bardzo intensywne przeżycie, bo człowiek musi napisać. Tam jest studio i nie mogę tego odwołać.
Efekty tej pracy nie przychodzą od razu. Co prawda utwór „Łatwopalni” dla Maryli Rodowicz powstawał w zaledwie jedną noc, ale już w przypadku piosenek „To nie ja byłam Ewą” Edyty Górniak czy „Wypijmy za błędy” Ryszarda Rynkowskiego proces twórczy trwał znacznie dłużej, najdłużej w karierze J. Cygana.Wśród zadanych bohaterowi pytań, jedno dotyczyło nastawienia do zjawiska disco polo. Odpowiedź była dość zaskakująca. J. Cygan stwierdził bowiem, że większość wykonawców z tego nurtu sprzeniewierza się… Ewangelii.
- Ponieważ w Piśmie Świętym jest napisane, że jeżeli ktoś ma talent, to nie może go zakopać w ogrodzie, tylko musi go rozwijać. Oni by potrafili napisać dobrą piosenkę, niektórzy z nich są zdolnymi ludźmi, ale nie mogą tego robić, bo by stracili widzów, publiczność, wszystko by stracili. I na tym polega ich dramat, tych, którzy jeszcze myślą. Bo są też tacy, którzy są zakochani w tym, że robią kasę i grają w sobotę osiem koncertów, a w niedzielę dziewięć, po dwadzieścia tysięcy każdy. Nie da się z tego otrząsnąć „hola, teraz napiszą coś fajnego”. Nie, bo po co?
Spotkanie z J. Cyganem obfitowało w niespodzianki. Jedną z nich była obecność jego żony Ewy, inną – występ 10-letniego Oskara Gomółki, który wywarł na gościu bardzo pozytywne wrażenie własną interpretacją piosenki „Pa aa aa” z repertuaru Majki Jeżowskiej. Na koniec do J. Cygana ustawiła się długa kolejka osób, pragnących zamienić chociażby kilka słów i zdobyć autograf na książce. Trzeba bowiem pamiętać, że jest on także m.in. poetą i scenarzystą.

Autor: lukasz.smiatacz@radiosud.pl