20 kwietnia 2024, 15:41

Teraz

Rozrywka i oświata

A A A

WIERUSZÓW: "Polakom i psom wstęp wzbroniony"

"Polakom i psom wstęp wzbroniony. Niemiecka okupacja w Kraju Warty" - to książka historyczna napisana przez Piotra Świątkowskiego, pochodzącego z Wieruszowa dziennikarza. Autor w czwartek gościł w Miejsko-Gminnej Bibliotece Publicznej, gdzie opowiadał o swojej publikacji oraz związanych z nią historiami.

Wieruszów to pana rodzinne strony?

Stąd pochodzą moje korzenie. Urodziłem się w 1980 r. W Liceum Ogólnokształcącym w 1999 r. zdałem maturę. Teraz zawodowo zajmuję się historią, dziennikarstwem. Mieszkam w Poznaniu i byłoby dziwne gdybym się zawodowo nie zajął Wieruszowem.

To znaczy?

Bardzo zainteresowała mnie historia wieruszowskich Żydów oraz to jak Niemcy wkroczyli tutaj w 1939 r. W książce piszę też o tym co działo się w Wyszanowie, a państwa oczywiście zachęcam do lektury.

Ten tytuł jest bardzo intrygujący...

To nie jest wymyślone przeze mnie ani przez wydawnictwo. Jest to cytat i nikt tego nie wydumał aby się lepiej to sprzedawało. Taka tabliczka wisiała przy wejściu do parku w Turku, ale takich tabliczek w Wielkopolsce było więcej. To był tak zwany Kraj Warty, gdzie Polacy pełnili w zasadzie funkcje niewolników. Byliśmy od pracy albo należało nas wywieźć do Generalnego Gubernatorstwa. Nie mieliśmy żadnych praw, nie mogliśmy jechać rowerem, nie mogliśmy chodzić do kina, a jeżeli już to tylko na niemieckie propagandowe filmy. Byliśmy podludźmi, bo nawet właściwie psy w parku miały więcej praw niż Polacy.

W książce odnajdziemy akcent wieruszowski oraz bolesławiecki.

Bo to także był Kraj Warty, on rozciągał się prawie pod Łódź. W Bolesławcu jest ciekawa.... tragiczna historia zgładzenia Żydów, którzy przeżyli Oświęcim, wrócili w 1945 r., no i znalazła się jakaś grupa, która bardzo nienawidziła tych ludzi. Prawdopodobnie była to grupa rabunkowa, która początkowo chciała wyciągnąć pieniądze, nie udało się i ci Żydzi zginęli. Pod Czastarami w mojej książce odnajduję pana Suchego, folksdojcza, któremu poświęcam kilka stron. Jeżeli ktoś już ze strony zawodowych historyków ma jakieś pretensje do mojej książki to właśnie tyczy się to tego punktu. Historycy zarzucają mi, że ja go w jakiś sposób rozgrzeszam, próbuję tłumaczyć, że nic się nie stało. A jednak on podpisał to. I tutaj rodzi się pytanie: jeżeli rozmawiamy z ponad 90-letnim bohaterem książki to czy mamy go przycisnąć do ściany, czy potraktować ulgowo? To musicie sobie państwo ocenić sami.

Dzisiaj gościł pan również w swoim liceum...

To wspaniałe czasy. Szczególnie wspominam moją polonistkę panią profesor Urszulę Szot. Jestem jej bardzo wdzięczny, bo nauczyła mnie patrzeć na literaturę. Może to jest dziwne co powiem, ale więcej o książkach niż w tym liceum to się jeszcze w życiu nie nauczyłem.

Autor: patryk.hodera@radiosud.pl