10 maja 2024, 21:28

Teraz

14°

Fakty

A A A

OSTRZESZÓW: Awantura na sesji Rady Powiatu

Pod znakiem ostrych wymian zdań pomiędzy przewodniczącym Tomaszem Maciejewskim a radnym Stanisławem Hemmerlingiem upływała ostatnia sesja rady powiatu w Ostrzeszowie. Obaj nie przebierali w słowach, by okazać dezaprobatę dla wypowiedzi drugiej strony. Radny w akcie protestu zagroził nawet opuszczeniem sali obrad. O co poszło? Jak się okazuje, rezygnacje z pracy w komisji skarg, wniosków i petycji złożyło trzech spośród pięciorga jej członków. Tym samym de facto przestała ona istnieć, ponieważ, zgodnie ze statutem, w jej skład muszą wchodzić co najmniej trzy osoby. W tej sytuacji konieczne stało się uchylenie uchwały powołującej komisję do życia. Wydawać by się mogło, że to zwykła formalność. Tymczasem poprzedzająca głosowanie dyskusja przebiegała w bardzo gorącej atmosferze. Zaczęło się od tego, że pełniący funkcję wiceprzewodniczącego komisji Skarg, S. Hemmerling zamierzał zaprezentować obszerne sprawozdanie podsumowujące jej działalność. Przewodniczący T. Maciejewski jednak się na to nie godził, twierdząc, że tego typu informacje powinny zostać przedstawione w innym terminie, po złożeniu stosownego wniosku. Radny nie ustępował i domagał się wyjaśnień.
-Pana nie interesują, dlaczego raptem jest taka rezygnacja? – pytał T. Maciejewskiego, a ten odpowiadał – Ja wiem, to jest związane między innymi z pana osobą.
Z każdą minutą temperatura obrad rosła. S. Hemmerling zarzucał T. Maciejewskiemu bezczelność, zamykanie mu ust i wprowadzanie dyktatury, przewodniczący żądał z kolei od radnego, aby zakończył, jak to ujął „ten cyrk”. Ostatecznie, po dziesięciominutowej przerwie, Hemmerling przystąpił do zadawania pytań. Pierwsze wiązało się z powodami rezygnacji radnych. Jak się bowiem okazuje, Arkadiusz Suchanecki i Dariusz Świtoń motywowali brakiem możliwości współpracy z jednym z pozostałych członków komisji. Choć nie podali nazwiska, wiadomo, że mieli na myśli S. Hemmerlinga.
-Sposób prowadzenie przeze mnie posiedzeń komisji i zasady, które wprowadziłem nazwał ubeckimi, więc nie widzę możliwości dalszej współpracy z tym panem. Zresztą wielokrotnie sugerował, że nie powinienem być przewodniczącym, powinienem zrezygnować - mówił A. Suchanecki, do niedawna przewodniczący komisji skarg. Adam Grzyb i Dariusz Świtoń zwracali ponadto uwagę na czas trwania posiedzeń komisji. Ich zdaniem, właśnie za sprawa S. Hemmerlinga, bardzo się one przedłużały, co komplikowało im życie zawodowe.
-Gdyby był pan bardziej konsyliacyjny i dążył do merytorycznego rozstrzygania sprawy, a nie tylko nawijał wszystkim makaron na uszy to moglibyśmy komisję załatwić w 2-3 godziny, a nie 4-5 – podsumował A. Grzyb.
Hemmerling nie pozostawał dłużny, zarzucając wymienionym brak zaangażowania i rzetelnej analizy dokumentów, a także lekceważenie rozpatrywanych problemów. Druga strona zwracała uwagę na to, że kompetencje komisji są ograniczone, a działania radnego zmierzały do ich znaczącego przekroczenia. Słowna przepychanka, przybierająca momentami formę zwykłej pyskówki trwała kilkadziesiąt minut. Ostatecznie uchwałę podjęto, ale otwarta pozostaje kwestia, co dalej. Zgodnie z obowiązującym statutem rady powiatu, komisja skarg, wniosków i petycji musi zostać powołana ponownie. Problem w tym, że w jej skład nie mogą wchodzić ani członkowie zarządu powiatu (pięciu radnych), ani członkowie prezydium rady (trzech radnych), ani radni zasiadający już w trzech innych komisjach. Grupa osób, które można brać pod uwagę jest więc bardzo wąska. A należy podkreślić, że brak komisji skarg może poskutkować poważnymi konsekwencjami, z rozwiązaniem przez wojewodę rady powiatu włącznie. Dlatego T. Maciejewski zapowiedział, że w celu łatwiejszego rozwiązania powstałego problemu zaproponuje być może ograniczenie składu komisji skarg do niezbędnego minimum, czyli przewodniczącego, wiceprzewodniczącego i tylko jednego członka.

Autor: lukasz.smiatacz@radiosud.pl