27 kwietnia 2024, 04:36

Teraz

Fakty

A A A

OSTRZESZÓW: Awantura na sesji Rady Powiatu

Już dawno posiedzenie Rady Powiatu w Ostrzeszowie nie przebiegały w tak gorącej atmosferze. Radny Stanisław Hemmerling kilkakrotnie groził opuszczeniem sali, w reakcji na wypowiedzi starosty Lecha Janickiego. Później natomiast wdał się w niezwykle ostrą wymianę zdań z Kazimierzem Obsadnym. S. Hemmerling po raz kolejny wrócił do sprawy rzekomego zanieczyszczania rowu melioracyjnego w miejscowości Kaliszkowice Ołobockie przez tamtejszą ubojnię drobiu. Tym razem radny dowodził, że Wydział Budownictwa i Środowiska złamał swój regulamin, nie stosując się do punktu nakazującego wystąpienie do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska o podjęcie odpowiednich działań będących w jego kompetencji, jeżeli w wyniku kontroli przeprowadzonej przez upoważnionych pracowników urzędu stwierdzone zostanie naruszenie przepisów ochronie środowiska. Zdaniem Hemmerlinga istnieją notatki wskazujące na to, że do zanieczyszczenia faktycznie doszło, ale fakt ten nie został zgłoszony WIOŚ. Starosta zapewniał, że do zaniechania nie doszło, a następnie odniósł się do interpelacji radnego złożonej na piśmie.
-Zadając pewne pytania, wykazał się pan gruntownym brakiem znajomości materii. Jest pan radnym krótko. Są tu osoby, która są radnymi od 1999 roku albo i dłużej.
Słowa te oburzyły Hemmerlinga, który oskarżył L. Janickiego o kłamstwo i zapowiedział, że opuszcza salę. Do kolejnego starcia doszło w momencie, gdy starosta odnosił się do interpelacji, w której radny krytykował decyzję o przeznaczeniu środków na remont drogi w Kobylej Górze, a nie na odcinku Kobyla Góra-Parzynów, który, w jego opinii, jest w znacznie gorszym stanie.
-Dlaczego nie ma zrozumienia dla tej koncepcji? Przecież to są również pieniądze wywalczone przeze mnie. Nie deprecjonujcie państwo tych zabiegów i mojego wysiłku. Ludziom należy się szacunek, żeby te pieniądze po gospodarsku zagospodarować, bo to są społeczne pieniądze.
L.
Janicki był odmiennego zdania i zarzucił S. Hemmerlingowi prywatę.
-Pan się generalnie gniewa, że nie chcemy panu drogi koło domu wyremontować, która nie jest w takim stanie jak ta na wylocie z Kobylej Góry. Proszę pana, to jest pana prywata. Pan w tym momencie nie jest uczciwy.
Radny zareagował bardzo emocjonalnie.
-Czy pan wie, co to jest prywata? Działalność mająca na celu osiągnięcie osobistych korzyści majątkowych. Pan mi zarzuca taką nieprawość? Jan pan śmie, nie ma pan wyrzutów sumienia?
Spór ze starostą stanowił jednak tylko preludium do wymiany zdań, a właściwie obelg z liderem opozycyjnego klubu radnych K. Obsadnym.
-Dlaczego pan to robi, dlaczego pan publicznie wprowadza ludzi w błąd, że jest pan jakimś opozycjonistą - pytał Hemmerling – Ja zauważyłem przez te około trzy lata, że niestety pan jest opozycją kontrolowaną.
Wywołany do tablicy K. Obsadny nie przebierał w słowach.
-Pańskie wystąpienia to obciach i żenada. Pan traktujesz siebie jako głównego sprawiedliwego, a my reszta to co? Rada jest ciałem kolegialnym i ani ja się nie muszą z panem zgadzać i ani pan ze mną, a pan tutaj wszystkich zaczynasz pouczać.
Dalej było jeszcze ostrzej.
-Pan nie ma zielonego pojęcia o samorządzie, pan jesteś… nie chcę panu mówić, na jakim poziomie pan jesteś. My mamy opozycyjny klub radnych, pan do niego nie przystąpił. My mówimy, że jesteśmy opozycją konstruktywną, my chcemy, żeby rozwijał się szpital, żeby były budowane drogi. Jeżeli pan będzie mądrze i rozsądnie tu mówił, to mogę zapewnić, że będzie miał pan wsparcie z mojej strony. A jak pan pleciesz androny, to nikt pana tu nie będzie popierał.
S.
Hemmerling nie pozostawał dłużny.
-Pan jesteś człowiek zaprzaniec. Pan się obdałeś z kliką i masowo wprowadzasz ludzi w błąd. Ludzie mi o tym też mówią. Proszę mnie nie obrażać. Zadałem panu pytanie, dlaczego pan nie wykazuje słusznego sprzeciwu w istotnych sprawach. Pan umywa ręce, pan od tematu odchodzi, pan wszystko zagłaskuje, panie nie widzi żadnego cienia niesprawiedliwości w sprawach, które ja poruszam. Zachowujecie się wielokrotnie jak błazny – ocenił na koniec postawę członków opozycyjnego klubu radnych – Błazen mówi do błaznów, pan jesteś tym błaznem – ripostował K. Obsadny.
Narastający konflikt starali się łagodzić starosta  Janicki oraz radny Jerzy Mucha, ale do zbliżenia stanowisk z pewnością nie udało im się doprowadzić.

Autor: lukasz.smiatacz@radiosud.pl