1 maja 2024, 01:30

Teraz

16°

Fakty

A A A

OSTRZESZÓW: Palący problem

Sezon grzewczy od pewnego czasu kojarzy nam się przede wszystkim z zanieczyszczonym powietrzem i smogiem. Z obserwacji Straży Miejskiej w Ostrzeszowie wynika, że w piecach wciąż ląduje niemal wszystko, co tylko może się w nich zmieścić i zostać strawione przez ogień. Jako przykłady można wskazać m.in. płyty meblowe, plastikowe butelki czy jednorazowe pieluchy. Jak zaznacza komendant Straży Miejskiej w Ostrzeszowie Artur Drzyzga, nie jest to zjawisko nagminne, ale takie sytuacje się zdarzają. Z karą muszą się liczyć nawet ci, którzy zostaną przyłapani po raz pierwszy.
- Nawet jeżeli jesteśmy pierwszy raz, ale widzimy, że wokół pieca są plastiki i widzimy je w palenisku, wtedy już nie ma pobłażania – mówi z naciskiem A. Drzyzga. – W przypadku wszystkich mandatów, które dotąd były nałożone, nikt się nie odwoływał. Raczej ludzie mieli świadomość, że popełnili błąd. Praktycznie wszystkie mandaty były przyjęte. Nie było kwestii skierowania sprawy do sądu.
Bywa jednak i tak, że wbrew wszelkim dowodom, sprawca wykroczenia nie dostrzega swojej winy.
- Była taka sytuacja w okresie jesiennym, kiedy osoba spalała płyty meblowe i nie widziała w tym niczego złego. A niestety w płytach meblowych jest tyle różnego rodzaju środków chemicznych, które są truciznami, że nie wolno tego robić.
W ciągu roku strażnicy miejscy wypisują około 20-30 mandatów za spalanie przedmiotów zawierających szkodliwe substancje. Częstokroć są to kary rzędu kilkuset złotych. Okolicznością łagodzącą nie może być tu nawet zła sytuacja ekonomiczna.
- Mamy świadomość, że są sytuacje, kiedy na ten węgiel ktoś wydaje ostatnie pieniądze, ale z drugiej strony równość wobec prawa powoduje, że nie można truć innych ludzi, bo mamy mało pieniędzy. Być może jest to niesprawiedliwe, ale nas obowiązują pewne zasady – dodaje A. Drzyzga.
Wiele zgłoszeń pochodzi od samych mieszkańców, zaniepokojonych tym, co wydobywa się z komina sąsiada. Ważne, by poinformować straż miejską niezwłocznie, kiedy poczynimy taką obserwację.
- Czasami jest tak, że my pojedziemy, a ten proceder już się skończył – wyjaśnia A. Drzyzga. – Nie mając dowodów, nie możemy nawet rozpocząć postępowania o wykroczenie. A kilkakrotne przyjechanie do tej samej osoby powoduje, że możemy zostać oskarżeni o nachodzenie. Bardzo więc prosimy o dzwonienie, kiedy coś takiego się odbywa.
Warto w tym miejscu podkreślić, że w 80 procentach strażnicy miejscy interweniują w miejscach, gdzie do łamania prawa nie dochodzi.
- Po sprawdzeniu okazuje się, że zgromadzony opał jest dopuszczony, a piec jest sprawny. My już mamy tak wyczulone zmysły, że w wielu przypadkach jesteśmy pewni, że dzieje się coś złego.
W opinii komendanta Drzyzgi kluczową kwestią jest zakrojona na szeroką skalę edukacja ekologiczna i uświadamianie, jak duże znacznie dla naszego najbliższego otoczenia ma to, w jaki sposób ogrzewamy swój dom.
Fot. Straż Miejska Ostrzeszów

Autor: lukasz.smiatacz@radiosud.pl