27 kwietnia 2024, 00:36

Teraz

Fakty

A A A

PRZYTOCZNICA: Zaprotestowali przeciwko rozbiórce wiaduktu

To z całą pewnością jedna z najbardziej rozpoznawalnych wizytówek gminy Doruchów i Przytocznicy, w której jest położony. Choć już wiele lat temu wyłączony został z użytkowania i nie jeżdżą po nim pociągi, to pomysł jego rozebrania spotkał się z ostrą i jednoznaczną reakcją mieszkańców. Ich zdaniem wiadukt, bo o nim mowa, musi pozostać na swoim miejscu, ponieważ w znaczący sposób podwyższa poziom bezpieczeństwa, szczególnie pieszych. Przysłowiowym kijem wbitym w mrowisko okazało się pismo skierowane pod koniec ubiegłego roku do Rady Powiatu w Ostrzeszowie przez właścicieli dwunastu firm transportowych z terenu gminy Doruchów. Proszą w nim o obniżenie terenu pod wiaduktem lub jego rozebranie. Jako powód wskazali brak możliwości przejazdu pojazdami o wysokości do 4 metrów.
- Ten wiadukt jest główną przeszkodą, utrudnieniem, żeby się dostać do stolicy powiatu i dalej, w stronę Poznania czy Sycowa, aż za granicę – mówi jeden z sygnatariuszy pisma Tadeusz Tuz. - Dlatego moja inicjatywa, aby zebrać podpisy przedsiębiorców, którzy domagają się, by władze gminy i powiatu, bo jest to droga powiatowa, coś z tym fantem zrobiły.
T. Tuz argumentuje, że duże ciężarówki zmierzające w kierunku Ostrzeszowa muszą nadrabiać wiele kilometrów jeżdżąc przez Grabów nad Prosną bądź Kępno. To oczywiście generuje dodatkowe koszty, co jest szczególnie dotkliwe w czasach drastycznego wzrostu cen paliwa. Mieszkańcy Przytocznicy co prawda rozumieją, że przedsiębiorcy znaleźli się w trudnej sytuacji w związku z rosnącymi kosztami działalności, ale nie kryją, że dla nich priorytetem jest bezpieczeństwo.
- Nie wyrażamy zgody na obniżanie czy rozbiórkę tego wiaduktu w momencie, kiedy nie jest zapewnione nasze bezpieczeństwo – oświadczyła sołtys Dorota Małolepsza. - Wieś Przytocznica rozciąga się od Doruchowa pod sam las. To jest nasza wieś, nasze życie i bezpieczeństwo nas, naszych dzieci, naszych ojców, naszych dziadków… Nie wyrażamy zgody w momencie, kiedy nie ma chodników, nie ma ścieżek pieszo-rowerowych, kiedy dzieci są w niebezpieczeństwie, jadąc rowerem do szkoły.
Stanowisko takie podziela również radna Rady Gminy w Doruchowie Jolanta Mądrzejewska.
- My nie chcemy powiedzieć jednoznacznie przedsiębiorcom, że jesteśmy przeciwko nim – zaznaczyła. - To nie jest tak. My chcemy tylko bezpiecznie żyć. Nie będzie problemu, kiedy będzie tu chodnik czy ścieżka rowerowa. Wtedy się dogadamy. Wieś jest rozległa i długa, droga jest mocno eksploatowana. To jest trzecia droga w powiecie pod względem częstotliwości użytkowania przez pojazdy zmechanizowane. Po rozbiórce wiaduktu doszłyby jeszcze tir-y.
 Co prawda droga powiatowa z Doruchowa do Ostrzeszowa doczekać się ma modernizacji, ale ze względu na bardzo wysokie ceny przetargowe konieczne stało się ograniczenie zakresu inwestycji.
- Drugi przetarg nie jest jeszcze rozstrzygnięty, ale najprawdopodobniej będzie tylko modernizacja drogi z poszerzeniem – zapowiada przewodniczący Komisji Rozwoju Gospodarczego, Rolnictwa, Ochrony Środowiska i Promocji Powiatu Ignacy Śmiatacz.
Zwolenniczki swojego wniosku transportowcy nie mają też w osobie wójt Doruchowa Urszuli Kowalińskiej.
- Również uważam, że bezpieczeństwo naszych mieszkańców jest najważniejsze – przyznaje. - Do tej pory ten most był, przedsiębiorcy korzystali z innych dróg publicznych, nie było większego problemu z tego tytułu. Być może kiedyś będzie możliwość wybudowania tych ścieżek oraz chodników i wówczas mieszkańcy nie będą mieli nic przeciwko temu, żeby ten most rozebrać.
Sprawę definitywnie zdaje się natomiast ucinać stanowisko starosty ostrzeszowskiego. Lech Janicki powołuje się na pismo Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków Delegatura w Kaliszu, w którym czytamy m.in. „...tutejsza Delegatura nie wyraża zgody na rozebranie ww. wiaduktu. Winien on być zachowany potomnym, jako cenny element linii kolejowej i krajobrazu kulturowego tych terenów.”
- Jest to sprawa, która być może dzieli tamtejsze społeczeństwo, bo trudno nie uznać pewnych racji przedsiębiorców, ale w chwili obecnej stanowisko musi być takie, że ten most jest i musi być dalej. To, co jest pewnym problemem dla przedsiębiorców transportowych, nadal pozostanie więc problemem.
Wszystko wskazuje więc na to, że mieszkańcy Przytocznicy mogą spać spokojnie, a właściciele firm transportowych muszą uzbroić się w cierpliwość.

Autor: lukasz.smiatacz@radiosud.pl