15 maja 2024, 11:38

Teraz

14°

Fakty

A A A

REGION: Niedzielę spędzili na szukaniu padłych dzików

Od niedzielnego poranka w lasach pomiędzy gminą Sokolniki a gminą Lututów w powiecie wieruszowskim trwały poszukiwania szczątków padłych dzików. Jest to działanie związane z ujawnieniem w regionie kilku ognisk Afrykańskiego Pomoru Świń. Po kliku godzinach niczego nie znaleziono.

Wirus w ognisku pierwotnym w Świątkowicach w gminie Lututów pojawił się najprawdopodobniej w związku z nabyciem trzody chlewnej z terenu zagrożonego, oddalonego stąd o kilkaset kilometrów. Zapytany przez nas Powiatowy Lekarz Weterynarii potwierdził, że niedzielna akcja związana jest z poszukiwaniem "winnego, ale to również wynika z procedur zwalczania ASF. - Generalnie jest to faktycznie szukanie winnego, natomiast nie mamy żadnej pewności, a takie były też pewne sugestie, że te zwierzęta też były wywożone, np. padłe były zakopywane w lesie - mówił Leszek Przewłocki. - To jest pożywka dla dzików. One są wszystkożerne, w tym są padlinożercami, więc potrafią odszukać takie zakopane zwierzęta. W tym momencie może dojść do ich zakażenia. Okres wylęgania jest stosunkowo krótki. Sytuacja, która miała miejsce, to jest około 3 - 4 tygodnie. Musimy liczyć się z tym, że możemy coś znaleźć.

Dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Dorota Gajewska otwarcie przyznała, że lepiej byłoby nie znaleźć padłego - i co gorsze - zainfekowanego ASF dzika. Wówczas zjawisko może okazać się o wiele większe, niż się przypuszcza, i niestety będzie wiązać się z jeszcze większymi konsekwencjami.

Co dalej z wybijaniem świń?

Czy przerwana w sobotę akcja prewencyjnego wybijania świń będzie wznowiona? Wiele na to wskazuje, choć nie zapadły jeszcze ostateczne decyzje. Hodowcy łapią się za głowy i dziwią się, że wybija się izolowane w oborach zdrowe zwierzęta, - Próbowałem ludziom podać taki przykład, że w przypadku wystąpienia jakiegoś stanu zapalnego, np. gangreny, to niestety w ramach leczenia usuwa się nie tylko tą bezpośrednio zagrożoną tkankę, ale i fragment tkanki zdrowej, tak abyśmy mieli pewność, że nic tam nie zostało. Ognisko tam trwało, dopóki nie zostały kierunki przemieszczeń zdiagnozowane, kilkanaście dni, prawie 3 tygodnie. Jest to absolutnie długi termin, żeby to mogło się roznieść. Roznieść się poprzez zwierzęta domowe, dzikie, poprzez odchody, ściółkę, ludzi, ptaki, odzież, środki transportu. Ten 1 km jest naprawdę odległością, która umożliwia dosyć swobodne przeniesienie się wirusa. Wszystkie deklaracje państwa, że wszystkie zwierzęta są zdrowe, mimo wszystko mogą nie być pełne albo prawdziwe. Dlatego uśpienie zwierząt w obrębie 1 km jest pewnym standardem postępowania.

Już w sobotę Michał Kołodziejczak, lider "Agrounii", przebywając na terenie Marianki Mroczeńskiej i Kolonii Dzietrzkowice, zapowiedział kolejne próby blokowania działań inspekcji weterynaryjnej. Do tej pory zabito i przekazano do utylizacji kilkaset świń w Świątkowicach oraz w Kolonii Dzietrzkowice.

Autor: patryk.hodera@radiosud.pl