16 maja 2024, 14:58

Teraz

18°

Rozrywka i oświata

A A A

OSTRZESZÓW: Życie w czasie okupacji na fotografiach

Prawdziwą gratkę dla pasjonatów lokalnej historii przygotowało Muzeum Regionalne w Ostrzeszowie. 20 października odbył się tam wernisaż wystawy zatytułowanej „Miasto za drutami 1939-1945”. Zgromadzono na niej przede wszystkim fotografie, ale także dokumenty, pokazujące jak wyglądało życie ostrzeszowian podczas hitlerowskiej okupacji. Eksponaty pochodzą zarówno ze zbiorów muzealnych, jak również prywatnych, domowych archiwów mieszkańców miasta. Największy wkład w ostateczny efekt mają autorzy strony internetowej Dzieje Ostrzeszowa.
- Pokazujemy, jak zmieniało się nasze miasto - mówiła kierownik Muzeum Regionalnego Mirosława Rzepecka. – Pokazujemy przygotowania do wojny, pokazujemy kopanie rowów, później już nadciągające wrogie samoloty i zaczynający się terror. Są zdjęcia lotnicze robione z niemieckich samolotów, kolumny uciekinierów i to, co działo się później w mieście. Jak zmieniało się życie w małym wielkopolskim mieście, które powoli stawało się miastem za drutami.
Warto powiedzieć, że na potrzeby utworzonego w Ostrzeszowie obozu jenieckiego zajętych zostało ponad dwadzieścia różnych obiektów.
- Były to budynki szkół, budynki fabryk, większe domy, gdzie nie tylko zakwaterowywano jeńców, ale mieszkały służby obozowe, były magazyny żywności i leków – wylicza M. Rzepecka. – Na budynkach pojawiły się niemieckie flagi.
Okres ten bardo dobrze pamięta Jan Marek Cieplik. Znany i ceniony regionalista wyjaśniał, dlaczego Niemcy właśnie Ostrzeszów uznali za dobrą lokalizację dla tego rodzaju obozu.
- Otóż Ostrzeszów należał do miast, które posiadały infrastrukturę – wyjaśniał. – Miasto miało kanalizację, miało ujęcie wodne, miało gazownię, miało niezłą infrastrukturę uliczną. Poza tym posiadało kilka budynków, które Niemcy uważali, że nadają się na tego typu historie.
Z relacji Jana Marka Cieplika wynika, że w tamtym czasie Ostrzeszów liczył około sześć tysięcy ludności. Tymczasem przetrzymywanych jeńców było około piętnastu tysięcy. To obrazuje, z jak trudną sytuacją mieliśmy do czynienia. Wśród więźniów był Ojciec Maksymilian Kolbe, którego pobytowi poświęcono jedną z sal wystawowych. W innym pomieszczeniu natrafić można z kolei na pamiętnik Stelli Garścianki, sanitariuszki opiekującej się jeńcami z różnych stron świata. Była ona ciocią Grażyny Stawskiej-Szymańskiej, która przekazała Muzeum jej wojenne zapiski.
- Ona była bardzo dobrą kobietą, opiekunką dla nich i myślę, że stąd tak licznie i tak ładnie się jej wpisywali.
Na to, by zapoznać się z tą i wieloma innych cennymi pamiątkami, czasu jest sporo. Wystawa czynna będzie do 1 grudnia.


 

Autor: lukasz.smiatacz@radiosud.pl