26 kwietnia 2024, 04:48

Teraz

Rozrywka i oświata

A A A

SOKOLNIKI: Marcin Meller w bibliotece

Marcin Meller, stały felietonista „Newsweeka” oraz gospodarz „Drugiego Śniadania Mistrzów w TVN 24 odwiedził Bibliotekę Publiczną Gminy Sokolniki.

Spotkanie w ramach Dyskusyjnego Klubu Książki stało się okazją do bliższego poznania dziennikarza, było dobrym momentem do zadania pytań, które często pojawiają się po lekturze kolejnych tekstów. Publicysta przyznaje, że historie cieszące się największą popularnością tak naprawdę powstają w ostatniej chwili, gdy ma już przysłowiowy nóż na gardle. – Zawsze piszę na ostatnią chwilę, po prostu tak mam – zdradza Marcin Meller. – Nawet w szkole wypracowania, prace domowe były na ostatnią chwilę. Jest taki typ felietonów, że nie mam pomysłu nawet w tej ostatniej chwili. Wtedy łapię się zupełnie dramatycznych pretekstów. Kilka razy zdarzyło mi się mówić żonie, że wstydzę się wysłać dany felieton do redakcji, bo wydawał się tak beznadziejny. Potem, kiedy się ukazywał, nawet ludzie na ulicy mnie zaczepiali, mówiąc: „Panie Marcinie, ale to pan wymyślił, jakie to śmieszne, zabawne”. Zdarza się na odwrót. Mam pomysł, od wielu dni dopracowany, dopieszczony, napiszę to, jestem zachwycony i potem nawet pies z kulawą nogą uwagi nie zwróci.

Spotkanie zostało połączone z promocją najnowszej książki dziennikarza „Sprzedawca arbuzów”. Autor po części zdradził skąd wziął się pomysł na tak zagadkowy tytuł. – To jest z felietonu o gafach. Tekst napisałem kiedyś pod wpływem gafy prezydenta Komorowskiego. Dziennikarze z niego żartowali, ja napisałem, że żartować z niego nie będę, bo moje drugie imię to „gafa”. Bezwiednie czasami nie mam takich intencji, ale powiem coś takiego w towarzystwie że „jest kwas”. W tym felietonie opisałem szereg historii z moimi gafami. Na końcu napisałem, że chciałbym być jak sprzedawca arbuzów z mojego ulubionego dowcipu. A dlaczego? To już zostawię z tym czytelników. Niech zajrzą do środka i dowiedzą się dlaczego.

Dyskusja z gościem biblioteki upłynęła w bardzo dobrych nastrojach. Były tematy lekkie, zabawne, ale - z racji historycznego wykształcenia Mellera - nie zabrakło też czegoś poważniejszego. Na koniec wszyscy mieli okazję zdobyć książki autora z imienną dedykacją.

Autor: patryk.hodera@radiosud.pl